piątek, 3 sierpnia 2012

Słowacki Raj - Sokolia Dolina

 Zaczynamy od Tomasovskiego Wychoda. W porośniętych lasem górach to rzadka okazja zobaczenia gdzie najpierw trzeba zejść a następnie ile się wdrapać z powrotem do góry. Punkt widokowy jest znamienity, ale modelka Halinka nie chciała współpracować. Gdyby zgodziła się zrobić jeszcze dwa kroki w lewo, to zdjęcie miało by chyba bardziej dynamiczna kompozycję.

Dojście do Sokoliej Doliny prowadzi przez Bialy Potok. Długie, łagodne i ustronne. Po wczorajszym tłoku w Suchej Beli, mamy przez dwie godziny wrażenie, ze idziemy przez głuszę. Prawie nikogo nie spotykaliśmy, a oprócz naszych własnych rozmów towarzyszył nam tylko szum wody. 




W końcu doszliśmy do ujścia Sokoliej Doliny. Tablica informacyjna ostrzega o potrzebie zachowania zdrowego rozsądku oraz o wysokości wodospadu, która wynosi prawie 80 metrów. Po wczorajszych doświadczeniach już wiemy jak rozumieć ta informację. Wysokość wodospadu to innymi słowy długość drabin. Na razie mały przedsmak tego, że łagodny potoczek zmienia się. Ostatnie zdjęcie razem i ustawiamy się gęsiego.

Pierwsza drabinka, potem druga, potem następna i tak przez 30 minut bez przerwy:



O ile w swojej dolnej części dolina wydawała się być raczej dzika, to powyżej wodospadu jest taka naprawdę. Wiatrołomy, urwiska i pusto.

A potem to już tylko parogodzinny powrót. Wspinanie się na szczyt dało nam adrenalinowego kopa, ale aby dojść do samochodu i tak trzeba ponownie przekroczyć Honrad i wspiąć się na wysokość Tomasovskego Wychladu. Tu nie ma krótkich tras.

Moja Nokia i Endomondo spisują się nieźle. Co prawda w głębokich wąwozach tracimy sygnał GSM i GPS, ale ogólnie coś tam się zapisuje. Dziwić mogą tylko nagłe przemieszczenia z prędkościami samochodu, lub długie odcinki proste jak strzelił, ale to efekt nagłego odzyskania połączenia i próba rekonstrukcji trasy.