piątek, 6 października 2017

Ksawery w Brzezince

Jeszcze nigdy nie pracowałem w ogrodzie o północy. Ale widząc powalone drzewo usiłujące schować się przed wiatrem w naszej sypialni, musiałem działać.

Ksawery w Brzezince
 
Jeszcze nigdy piłowanie ręczną piłka nie szło mi tak szybko. Może dlatego, że do tej pory zawsze robiłem to w dzień, a najwyraźniej należy to robić w nocy?

piątek, 3 lutego 2017

Edward Hopper - Nighthawks

Wieczorne spacery po obcym mieście - to nie jest moje ulubione zajęcie, a jednak stale to robię. Uzależnienie?

Spacer po obcym mieście w słoneczny dzień może być zwiedzaniem, ale późnym wieczorem to tylko włóczenie się dla zabicia czasu. Warto się zmęczyć choćby po to, by w hotelu szybciej zasnąć. Najwyraźniej to nie tylko moje nastawienie. Alistair również ma takie odczucia. 

Goteborg by night

Na jednej z takich włóczęg natrafiliśmy na kawiarnię, która skojarzyła mu się z obrazem Edwarda Hoppera - Nighthawks;

Nighthawks by Edward Hopper

Tak źle, jak na tym obrazie, jeszcze z nami nie jest, ale skojarzenie w sumie trafne. Po powrocie do pokoju poszukałem kim był ten Edward Hopper. Wyszło na to, że to raczej pesymistyczny gość, ale jak ktoś żył w czasach Wielkiego Kryzysu a potem wojny, to trudno było mu być wesołkiem. 


... i jeszcze parodia tego obrazy w wykonaniu Banksy (In Banksy's version, we see a drinken British "yob" disturbing the peace by throwing plastic chairs as the window, symbolising perhaps the differences in modern day values with a previous era. It was created by Banksy in 2005.);


Za to w pracy jest ciekawie. W logistyce współpracujemy z Martą, która jest Portugalką. Programistką jest Ellen, która jest Norweżką. Wysyłki nadzoruje Sasha, który przyjechał z Macedonii a wózkiem widłowym jeździ Henok z Erytrei. System wdrażam ja, czyli Polak. A projekt nazywamy szwedzkim.  :-) 


wtorek, 17 stycznia 2017

Zabawa sylwestrowa

Nareszcie opadł kurz czterotygodniowego urlopu i powoli wracam do normalności, czyli do trybu pracy. Nie to, że w domu nie jest fajnie, bo jest, ale normalność to 11 miesięcy w roku a nie ten jeden, wyjątkowy, czyli "wolne". Bo "wolne" to znaczy, że trzeba w pośpiechu zająć się setką różnych spraw, które czekały niecierpliwie na mnie od miesięcy, i które w nosie miały to, że na urlopie to ja bym chciał nie robić nic.

Na szczęście zdarzyły się również przebłyski luzu i zabawy. Na przykład zabawa sylwestrowa. Tym razem postanowiliśmy zabawić się w starożytność.

Sylwester

Niestety żadna z naszych koleżanek nie chciała przebrać się za Afrodytę, ale za to była Diana, Faraonowa, Hera i dwie rzymskie patrycjuszki.

 Sylwester 

Trochę się bałem, żeby nie powtórzyła się ta historia z trzema boginiami, które pytały Parysa, która z nich jest najpiękniejsza. Sami wiecie ile z tego było później zamieszania... 

 Sylwester

Całe szczęście, że Grażyna miała granat a nie jabłko.

Sylwester

Kreacje były własnego wyrobu albo z Internetu, ale ich interpretacja i atmosfera były całkowicie nasze. 

Sylwester

Najwięcej pracy w przygotowania i największą inwencja wykazała się Zuza. No i Państwo Faraonowie byli jedynymi "nie na biało".

Sylwester

Niestety zepsucie nowoczesnością wylazło z państwa senatorstwa i telefonów komórkowych nie udało się odłożyć na bok. Cóż, fotograf z zacnym sprzętem już zawsze będzie miał telefoniczną konkurencję.