poniedziałek, 10 września 2018

Staford-upon-Avon

Halinka w końcu zdecydowała się przyjechać na weekend do Anglii. Co można jej pokazać za trzy dni?

Może jakieś malownicze, angielskie miasteczko, które przy okazji jest sławne z tego, że tu urodził się Wiliam Shakespeare?

A więc zwiedzaliśmy dom rodzinny małego Wiliama.




Przewodniczka w stroju z epoki opowiadała w fascynujący sposób o realiach życia w szesnastowiecznej Anglii. Czterdziesto procentowa umieralność dzieci w pierwszym roku życia pokazuje, że nie było to łatwe życie.



Później spacer do kolejnych miejsc związanych z życiem Wiliama w tym mieście;







... koło jego szkoły i do domu jego córki;





... i w końcu do kościoła, w którym został pochowany;




Skoro Stratford ma rzekę Avon w nazwie, poszliśmy więc i nad rzekę;





Podobała się Jej ta wycieczka, więc może jeszcze kiedyś do mnie przyjedzie.

niedziela, 2 września 2018

Cannock Chase

Nareszcie zobaczyłem sławne angielskie wrzosowiska. W wielu książkach o nich czytałem ale nigdy tak naprawdę nie poczułem tego co Anglicy w tych wrzosowiskach widzą. Nawet Sherlock Holmes tropił psa Baskervillów na wrzosowiskach. A wczoraj, dzięki wycieczce do parku krajobrazowego Cannock Chase, zobaczyłem je na własne oczy.


Wrzosowiska to pustkowia, nieużytki rolne. Licha gleba, nie warta uprawy. Tu naprawdę można się było przestraszyć wielkiego i agresywnego psa.




Na szczęście dla mnie, tym razem nie było tu prawie nikogo, a napotykane z rzadka psy były przyjazne.


A ja powoli, w słoneczku, przedeptałem sobie taką drogą 17 kilometrów.


To był napradę relaksujący weekend. Cannock Chase to kolejne miejsce, do którego planuję jeszcze wrócić.