wtorek, 24 marca 2015

Przystanek w Bytomiu

Tym razem postanowiłem zboczyć z mojej trasy bardziej niż zwykle. Skusił mnie do tego artykuł Onetu, który zachwalał niedoceniane przez turystów uroki Bytomia Odrzańskiego. Dołożyłem do mojej trasy około 20 km i zrobiłem sobie odpoczynek nie na stacji benzynowej, ale na rynku tego miasteczka.

Główną atrakcją jest rzeźba kota w butach, który holuje podchmielonego jegomościa, zapewne do domu. Nie miałem problemu z jej znalezieniem, bo stoi na rynku. Ale oprócz samego rynku, niewiele tu było do oglądania.
Bytom Odrzański

Bytom Odrzański

Zaskakujące jest sąsiedztwo super elegancko odnowionych kamieniczek, np. takich jak Hotel pod Lwem, oraz takich, których od 1945 jeszcze nikt nie zdążył ani razu pomalować. Jak dla mnie, to jest to zaskakująca mentalność.


Bytom Odrzański

Po obejrzeniu wszystkich atrakcji rynku pozostało mi jeszcze poszukać atrakcji nad rzeką. W końcu w tym miejscu Odra powinna już być naprawdę szeroka.

Bytom Odrzański

Kiedyś to musiało być ważna przeprawa przez rzekę. Stalowy most spinał oba brzegi, ale w 1945 ktoś go wysadził w powietrze. Nie wiem czy był to Wermaht czy też Armia Czerwona, ale mostu nigdy już nie odbudowano. Na jego resztach urządzono  molo.

Bytom Odrzański

Bytom Odrzański

Przeciwległy przyczółek mostu sterczy na drugim brzegu, jakby miał prowadzić donikąd.

Bytom Odrzański

I pewnie prowadzi donikąd. Teraz podróżni omijają Bytom, jedni drogą S3 o jakieś 20 km na zachód, a inni jakieś 10 km górą.  Nic dziwnego, że miasteczko jest senne.

Bytom Odrzański

Ja odpocząłem i ruszyłem w dalszą drogę. Przede mną jeszcze półtorej godziny jazdy. Zastanawiam się tylko, dlaczego kobiety w mojej rodzinie uważają, że nie potrafię się cieszyć spokojną pracą na miejscu.

poniedziałek, 23 marca 2015

Spacer po Mielcu

Kolejna wizyta u Klienta przywiodła mnie na Polesie, do Mielca. Zawczasu wyszukałem informacje o atrakcjach turystycznych Mielca i były to:

Pałacyk Oborskich w parku miejskim, barokowy kościół św. Mateusza i rynek. W pałacyku jest pewnie ciekawa ekspozycja, ale jest to instytucja państwowa, więc przeznaczona jedynie dla niepracujących. Po godzinie 16, turysta nie ma tu czego szukać. Pozostało mi zatem przejść się po bezlistnym jeszcze o tej porze parku i spróbować szczęścia z kościołem.

Mielec

Mielec

Tu co prawda było otwarte, ale w środku jest tak ciemno, że  żadnego zdjęcia nie udało mi się zrobić. Pozostała mi zatem wycieczka na rynek.

Mielec

Mielec

Jest to ładnie urządzone, choć jak widać, niezbyt zatłoczone miejsce. Może wynikało to z faktu, że było już późno? Wielkie miasta zdają się nigdy nie zasypiać. Miasta średniej wielkości mogą funkcjonować do 22 lub przynajmniej do 20. A w miastach niezbyt dużych, ludzie już o 16 zamykają się w domu i nikt nie wychodzi na ulice. Tak więc może niepotrzebnie narzekałem, że muzeum czynne tylko do 4?

Wizyta na szczęście krótka, więc jeden wieczór w przydrożnym motelu nie bolał aż tak bardzo.

poniedziałek, 16 marca 2015

Spacer taty z córką

Jak zwykle co drugi tydzień, gnałem drogą na północ, te moje 450 km dojazdu do pracy. Nie robiłem wcześniej postojów, bo na wysokości Świebodzina planowałem postój u stóp największego w kraju Jezusa. Już z daleka było widać jak Jego postać wynurza się zza wzniesienia. Niestety, do konsultantów jadących drogą S3 Jezus obrócony jest tyłem. I pewnie nie bez powodu.

Jezus ze Świebodzina

Zjechałem z trasy i zaparkowałem na dole wzniesienia. Może dlatego, że to jeszcze nawet nie przedwiośnie, teren wyglądał na słabo przygotowany. Może gdy pokryje go zwarty tłum pielgrzymów, to całość wygląda lepiej. Pomyślałem, że zrobię kilka zdjęć i w drogę.


Ścieżką do góry, w stronę figury, szedł ojciec prowadząc za rękę około pięcioletnią córkę. Oboje szli sobie noga za nogą i rozmawiali, a tato najwyraźniej opowiadał jej o tym co właśnie oglądają i co jeszcze za chwilę zobaczą. 

W pierwszej chwili drażniło mnie to, że idą sobie tak powoli, a ja przecież muszę szybko zrobić zdjęcia i jechać dalej w swoją drogę. Początkowe zniecierpliwienie jednak stopniowo zmieniało się w zazdrość, że można tak razem i tak bez pośpiechu. Stałem i czekałem aż przejdą przez mój kadr. Nie odważyłem się zakłócić ich spokoju pstrykaniem zdjęć, i to moje zdjęcie zrobiłem dopiero wtedy, gdy doszli już na samą górę, wspięli się na postument rzeźby i zaczęli rozglądać się po okolicy.

Jezus ze Świebodzina

Mogłem poddawać się refleksji, ale i tak musiałem wsiąść do samochodu i jechać szybko dalej.

wtorek, 3 marca 2015

Gorzów Wielkopolski

Ten projekt zaczął się w grudniu, czyli w najmniej dla konsultanta przyjaznym momencie. Nie dość, że jeździć trzeba daleko, to jeszcze po ciemku. Po pracy nawet nie chce się wychodzić, bo wietrznie i zimno albo mokro. Na szczęście w tym roku Pani Zima zagościła w Hiszpanii i w Teksasie, więc na dokazywanie w Polsce zabrakło jej już śniegu.

Jedynym sposobem zobaczenia czegokolwiek w mieście był spacer tuż po pracy. Wiedziałem, że jeśli wejdę do hotelu, to już nic mnie z niego nie wywabi. Dopytałem się więc jeszcze w biurze, co warto zobaczyć i wysiadając z auta pod hotelem wymieniłem tylko torby. Miałem tego dnia zobaczyć katedrę i park.

Gorzów Wielkopolski

Gorzów Wielkopolski

Jedyne miejsce, z którego widać oświetloną stronę katedry, nie przesłoniętą przez znaki drogowe, latarnie i panele reklamowe, jest na przystanku autobusowym. Musiałem długo wyczekiwać na moment, w którym już nie było autobusu zabierającego ludzi a następni pasażerowie jeszcze nie zaczęli się schodzić. Na szczęście cierpliwość popłaciła i po 10 minutach miałem swoje zdjęcie. Jeśli chodzi o fotografowanie parku po zmierzchu, to  zadowoliłem się oświetlonym pomnikiem na jego skraju. Za drzewa wezmę się na wiosnę, gdy będzie dłużej jasno. 

Przez większość dni, które spędzam w siedzibie klienta towarzyszą mi różni menedżerowie korporacji. Ma to swoją dobrą stronę, ponieważ jestem regularnie zapraszany na służbowe kolacje oraz złą stronę, bo do pokoju hotelowego trafiam po pracy dopiero o 22:00.

Jedna z lepszych restauracji w mieście znajduje się nad brzegiem rzeki. W ogóle nad rzeką jest wiele lokali i co dla mnie zaskakujące, te prime locations mieszczą się pod wiaduktem kolejowym. Wyobraź sobie uroczą kolację przy świecach, wyszukane jedzenie i wino, miła atmosfera randek unosi się wokoło, aż tu nagle nad głową wali Ci pospieszny ze Szczecina do Poznania, 21:15.

Na szczęście wyjeżdżając po paru dniach do domu musiałem zatrzymać się na stacji benzynowej. Wybrałem specjalnie tą po drugiej stronie rzeki, żeby za dnia zobaczyć to centrum trochę lepszych lokali. Zapewne w lecie, gdy całe nabrzeże zostanie zajęte stolikami i parasolami, będzie ono jeszcze bardziej tętniło życiem. 

Gorzów Wielkopolski

Mój projekt uruchamia się w maju, w końcu to tylko upgrade, ale może zdążę jeszcze zobaczyć to miejsce w słońcu.