poniedziałek, 9 czerwca 2014

Zamek Chudów

W poprzednim tygodniu pękła mi przednia szyba w samochodzie. Dostałem kamieniem i nie było rady, szybę trzeba było wymienić. Firma powierza serwis swoich samochodów sprawdzonym, ale tańszym warsztatom. A to oznacza, że zwykle trzeba wyjechać z miasta. Tym razem trafiłem do Paniówek. Fachowcy wzięli się za mój samochód, a ja przez godzinę cierpliwie siedziałem w kącie na krzesełku, aż zdecydowałem, że pozostałe trzy godziny to sobie jednak pospaceruję po okolicy.

Na moje szczęście po sąsiedzku obok Paniówek znajduje się Chudów, wraz ze swoim Zamkiem. Nawet jeśli jest to tylko rekonstrukcja, to i tak na pewno lepiej zobaczyć Zamek, niż przez kolejne godziny siedzieć i patrzeć się jak schnie klej pod moją szybą.

Zamek Chudów

Jeśli w czerwcu chce się zobaczyć oświetloną słońcem ścianę wschodnią, tą z wystającym kibelkiem, to trzeba by tu być chyba jeszcze przed siódmą, a nie prawie o dziewiątej. Na szczęście zgromadzona, pewnie do dalszej rekonstrukcji murów, pryzma kamienie pozwoliła mi trochę zajrzeć do wnętrza zamkowego podwórza. Zamek od swojego baksztagu wygląda całkiem obiecująco, przynajmniej obiecująca na sobotni lub niedzielny wypad z rodziną.

Zamek Chudów

Od drugiej strony już nie było jak zaglądać do środka, ale zaplecze barowo piknikowe jest tu w porządku. Zapewne najlepsze zdjęcie było by od frontu, ale rano to oznaczało wprost pod słońce, więc sobie odpuściłem. Po zdjęcie zamku an face należy przyjechać tu około szesnastej.

Zamek Chudów

Natomiast na światło padające na drzwi do chatki w dziupli lipy Tekla musiałbym czekać jeszcze z godzinę, przynajmniej do dziesiątej, jeśli nie jeszcze dłużej. A ja może nie spieszyłem się jakoś specjalnie, ale jednak musiałem wrócić pieszo po mój samochód do Paniówek.

Jak na początku zżymałem się, że to wszystko tak trwa, to już później cieszyłem się, że trafiłem właśnie do tego warsztatu ;)

P.S.
Szyba trzyma się jak talala.