środa, 2 listopada 2011

Szkła optyczne

Tym razem odwiedzam służbowo producenta szkieł optycznych w zachodniej Irlandii. Nie dość, że czekało mnie 500 km jazdy po lewej stronie, to jeszcze 5 wieczorów do zagospodarowania na miejscu. Na samą myśl o tym projekcie ogarnęło mnie podniecenie. W końcu Zielona Wyspa, Guinnes i Święty Patryk to nie w kij dmuchał. Do tej pory widziałem jedynie koncert tańców irlandzkich w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu. Weryfikacja będzie na miejscu. W fabryce od 8 do 16, a potem łapczywie do miasta.

Z wyjątkiem Dublina, pozostałe miasta są raczej małe. Dla przyjezdnego mają niewątpliwie interesujący klimat, ale po kilkudniowym pobycie zauważyłem, że najczęściej zwracam uwagę na kolorowe witryny sklepów. Cała reszta jest … skromna. Pomimo tego, że to prowincja, w siedemdziesięciotysięcznym regionie Galway osiedliło się około 4000 polskich emigrantów. Ku zdziwieniu miejscowych, nie tylko przyjechali tu do pracy, ale zakładają rodziny, rodzą dzieci i kupują mieszkania. Znaczy się - na stałe.





Spacerując lub zwiedzając należy przygotować się na typową irlandzką pogodę, która polega na tym, że przez godzinę świeci słońce, przez 15 minut pada deszcz a później znowu świeci słońce. Padającym deszczem nie należy się więc przejmować.
Święty Patryk jest patronem i bohaterem narodowym Irlandii. Trzeba przyznać, że obie strony podchodzą do tego bardzo poważnie. W każdym odwiedzanym przez mnie mieście, lub raczej miasteczku, pomnik świętego Patryka stoi w poczesnym miejscu, a relacja pomiędzy świętym a obywatelami jest raczej bezpośrednia.

Święty Patryk ma również swoją górę nie Jasną, lecz Croagh Patric, która nie tylko jest ładnym miejscem, ale też celem pielgrzymek. Na szlaku nikt nie mówi o turystach. Zamiast tego są napomnienia: „Pielgrzymie – zabierz swoje śmieci ze sobą”, „Pielgrzymie – nie zbaczaj ze szlaku” i podobne. Dla słabiej wierzących zamiast uniesień duchowych nagrodą za wspinaczkę są piękne widoki.



Fascynujące dla mnie było to, że na własne oczy widziałem Atlantyk. Na pierwszy rzut oka morze jak każde inne, ale jednak to prawdziwy Atlantyk z oceanicznymi pływami. W porównaniu z Łebą port, w którym nagle zabrakło wody wygląda naprawdę dziwnie.



W czasach hiszpańskiej potęgi morskiej właśnie Galway było hiszpańskim przyczółkiem w Irlandii. To tu Krzysztof Kolumb nabrał przekonania, że za horyzontem musi coś być. 


Widziana przez mnie Irlandia jest w zasadzie samym uboczem, spokojnym i życzliwym. Pomimo tego lub właśnie z tego powodu chętnie bym coś jeszcze tu powdrażał.