poniedziałek, 17 października 2011

Spełniona obietnica

Pewnego dnia kupiłem lustrzankę i zgodnie z podpisem jednego z forumowiczów nie stałem się fotografem, lecz posiadaczem lustrzanki. 
Kilka miesięcy później dostałem od żony na urodziny książkę „Poezja obrazu”, w której autor tłumaczył pożytek z zajmowania się fotografią polegający na tym, że zaczynamy dostrzegać otaczające nas piękno. Gdyby nie zamiłowanie do fotografii, piękno to pozostałoby przez nas niezauważone. Tak więc, zdaniem autora, robienie zdjęć wzbogaca nas.
Ponieważ sporo podróżuję, staję często przed pytaniem, jak pożytecznie i przyjemnie zagospodarować wieczory spędzane w hotelach. Moją towarzyszką miała być lustrzanka i stąd ta cała historia.



W moim przypadku obietnica Chrisa Orwiga spełniła się. Spędziłem kilka dni we Wrocławiu. Po pracy spotkałem się ze znajomymi, ale o dziewiętnastej zostałem sam. Już miałem wracać do hotelu i biernego oglądania telewizji, aż tu nagle światła odbijające się w Odrze rzuciły się na mnie i zawołały „Popatrz na nas!”


Lampy oświetlające Uniwersytet Wrocławski konkurowały swoją jasnością z księżycem:


Zaułek prawie jak w filmie „O północy w Paryżu”:


Katedra na Ostrowie Tumskim, a w tle komentarz jakiejś parki na ławce w parku "Przecież jest ciemno!": 


Oświetlone budynki na drugim brzegu Odry:  


Wszystkie te widoki dały mi satysfakcję udanego polowania, wypełniły wieczór i nie wiedzieć kiedy zrobiła się 22. Teraz powrót do hotelu już nie bolał i był bardzo wyczekiwanym końcem spełnionego dnia.