piątek, 11 listopada 2011

Uwielbiam szkolenia

   Bardzo lubię jeździć na szkolenia i to z wielu powodów. Po pierwsze czuję się wtedy bardziej dowartościowany, mam złudzenie, że teraz to już na pewno coś nowego i lepszego mnie czeka, no i w końcu łatwiej jest przecież słuchać niż samemu mówić. Szczególnie uwielbiam szkolenia w Centrali. Może dlatego, że moja natura została ukształtowana jeszcze w czasach PRL-u, kiedy to nawet wyjazd do NRD był już wyróżnieniem. Nawet wtedy, gdy plan wycieczki obejmuje jedynie lotnisko – hotel – fabrykę – lotnisko, możliwość wyjechania za granice wydaje mi się ciągle czymś bardzo podniecającym.

   Na moje szczęście lot do Amsterdamu w sobotę rano jest zdecydowanie tańszy niż taki sam bilet w niedzielę wieczorem. Tak więc, mamy dodatkowe półtora dnia na podziwianie miasta, kanałów i rowerów.
   Każde miasto z bardzo długą historią jest atrakcyjne, a jeśli dodatkowo położone jest nad rzeką lub kanałami, to zwykle jest też malownicze. Halinka nakręcona swoim pierwszym lotem samolotem, swoją pierwszą wizytą w Wielkim Świecie jest poprostu zachwycona Amsterdamem.


  


   Wiedzieliśmy, że Holendrzy jeżdża na rowerach, ale co innego wiedzieć a co innego zobaczyć. Tu jeżdżą absolutnie wszyscy, jeżdżą szybko, wożą pasażerów i powszechne jest wożenie dzieci. Zazdroszczę im łatwości z jaką parkują swoje pojazdy i kondycji.




   Miastu klimat nadają kanały. Niby w Holandii to nic niezwykłego, ale dla nas to jest niezwykłe. Emocjonalne przywiązanie Holendrów do kanałów daleko wykracza poza czysty utylitaryzm; kawiarnia na barce, wesele na barce, niedzielny spacer ze znajomymi po rzece. Na wodzie jest poprostu tłoczno.
  

   Oddzielną historią jest zamiłowanie Holendrów do mieszkania na barce. Nie udało mi się ustalić czy to są domki letniskowe, czy mieszkania całoroczne, ale najwyraźniej posiadanie barki mieszkalnej nobilituje. Sprawdziliśmy sami; mieszkanko jest ciasne ale stylowe.