niedziela, 5 czerwca 2016

Regaty seniorów

I ten weekend wypadło mi spędzić w Goteborgu. Zaczynam się zastanawiać, czy nie powinienem zlikwidować mieszkania w Birmingham. Nie bywam tam i chyba następny rok też spędzę głównie w Szwecji. Najwyższa pora kupić sobie rozmówki szwedzkie i zacząć uczyć się tego języka.

Tym razem wybrałem się z kolegą do Saltholmen, tzn. nadmorskiej dzielnicy Goteborga. Chciałem pokazać mu port jachtowy i dzięki temu trafiliśmy na regaty seniorów. Senoirami byli zarówno żeglarze jak i ich łodzie. 

Goteborg

Załogi były co najmniej w moim wieku a ich drewnianne łodzie pochodziły z okresu ich wczesnej młodości. Taka przyjaźń od dziecinnych lat. Było to dla mnie naprawdę ujmujące. Jeden z organizatorów powiedział nam, że tylko jedna z tych łodzi jest nowo zbudowana.

Regaty odbywały się w ujściu rzeki, prawie już na morzu, ale obszar ten jest skutecznie osłoniety od otwartego morza przez archipelag wysp. Tak więc wiatr był umiarkowany a fali praktycznie nie było. Warunki prawie jak na jeziorze. Może byliśmy z kolegą trochę wścibscy, ale nikt nas z klubowego pomostu nie wypraszał, więc oglądaliśmy imprezę razem z sędziami.

Przed opuszczeniem kuli sygnałowej całe towarzystwo manewrowało przed linią startu,

Goteborg

Goteborg

... aż kula opadła i łodzie ruszyły.

Goteborg

Stopniowo grupa zaczęła się rozciągać,

Goteborg

a po minięciu boi przeszła z fordewindu do baksztagu,

Goteborg

Gdześ tam daleko widać było żeglarstwo uprawiane z większym rozmachem, ale my obserwowaliśmy głównie tych, z którymi mogliśmy się jakoś utożsamiać.

Goteborg

Goteborg

Prawdę mówiąc trochę zazdrościłem tym ludziom. Nie ich łodzi, które są super chyba tylko dla nich, ale tego poczucia przynależności do klubu, posiadania dużej ilości wolnego czasu niezbędnego do dłubania przy 30-sto letnich drewniannych kadłubach i tej frajdy z żeglowania.

My zaś napatrzyliśmy się do syta i ruszyliśmy w dalszą drogę na prom. Dzisiaj mamy popłynąć na wyspy i pozwiedzać archipelag.