niedziela, 8 listopada 2015

Wycieczka do muzeum

Nastał listopad i już nie mogę planować swoich weekendów jako wycieczki rowerowe. Tutaj jest cieplej niż w Polsce, ale zdecydowanie bardziej mokro. Czuję że w weekend muszę gdzieś wyjść z domu, ale zajęcia raczej muszę sobie zaplanować pod dachem. Dlatego postanowiłem pojechać do muzeum w Londynie.

Zawsze gdy jestem w pobliżu, wstępuję na Victoria Station. To chyba echo traumy z dzieciństwa, gdy nieskutecznie uczyłem się angielskiego z podręcznika Candlina. Tam Mr Brown codziennie przyjeżdżał do Londynu, właśnie na Victoria Station. Mi została pokusa odszukiwania wiktoriańskiej dumy tej stacji.  

Londyn

Z Victoria Station do celu mojej wycieczki są dwie stacje metra, ale postanowiłem przejść ten odcinek na piechotę. Parę godzin spędzanych dziennie w autobusach wyczerpało moją cierpliwość do środków komunikacji publicznej, więc pomimo mżawki ruszyłem oglądać zwykłe ulice Londynu. Mżawka przeszła wkrótce w regularny deszcz, więc wszedłem do pierwszego napotkanego po drodze muzeum, gdzie mogłem trochę się podsuszyć i ukulturalnić. Tymbardziej, że wstęp do Muzeum Viktorii i Alberta jest bezpłatny.

Jeśli ktoś interesuje się zabytkami, może tu spokojnie spędzić parę godzin. Są działy dotyczące starożytności, średniowiecza i wspołczesności. Gwałtownie bogacąca się Anglia epoki wiktoriańskiej ściągała co się dało z całego świata, żeby tylko zapełnić liczne, nowo budowane pałace.

Londyn

Rzeźba Dawida najbardziej podoba się paniom, ale symbole potęgi Imperium Rzymskiego też mają swojich oglądających.

Londyn

W dziale współczesnej kultury jest wystawa poświęcona historii brytyjskiego teatru, od czasów Shakespeare do współczesności. Tu pewnie Halinka dopatrzyła by się inspiracji na kolejną zabawę przebierańców.

Londyn

Już wysuszony i ukulturalniony dotarłem wreszcie do celu, czyli Muzeum Historii Naturalnej. Od progu nie miałem złudzenia, że będę uczestniczył w pochodzie pierwszomajowym. Zwarty tłum rodziców z dziećmi pomalutku, to znaczy rodzice pomalutku, przepływał z sali do sali. Cicho nie było. Na dzieciach największe wrażenie robiły porozstawiane tu i ówdzie dinozaury.

Londyn

Londyn

Londyn

W sali poświęconej ptakom spotkałem dwie młode artystki rysujące papugi umieszczone w gablocie naprzeciwko.

Londyn


Sama budowla muzeum ma charakter nieco zamkowy, ale jest oświetlona w tak szalony sposób, że efekty wizualne są zapewnione "prosto z puszki", bez żadnych dodatkowych zabiegów.

Londyn

Londyn

W końcu trzeba było wracać na dworzec. Moja trasa prowadziła koło domu towarowego Harods, który już od początku listopada przygotowuje się do świątecznych żniw w handlu. W ogródku zorganizowanym przy sklepie były elfy, kukiełki, akrobaci i żonglerzy oraz żywe renifery.

Londyn

Londyn

Jako iż nie miałem ze soba żadnego dziecka, pozostało mi tylko rzucić okiem i ruszyć w dalszy marsz na dworzec.

To była intensywna sobota, ale podobało mi się bardzo. Chciałbym tylko jeszcze umówić się z kimś na następną.