poniedziałek, 8 czerwca 2015

No i stało się

Niby od dawna o tym myślałem, ale jak już przyszło co do czego, to żal mi było rozstawać się z ludźmi, z którymi spędziłem tyle lat. Wszyscy pożegnali mnie bardzo miło i elegancko, ... i już tu nic po mnie. W jednej chwili nastrój koleżeństwa i przynależności prysł i poczułem się tu obco, jakby już trochę nie na miejscu. Jeszcze tylko ostatni rzut oka na biuro, i ...


... zostało mi zrobić to co robi krasnal na dworcu we Wrocławiu; walizkę w rękę i w drogę. Jak ja długo już nie jeździłem tramwajami i pociągiem!


Żeby ukryć przed Wami, ale i trochę przed sobą samym, wszystkie te trudności związane z wystartowaniem w nowym miejscu, powiem tylko, że nowe biuro wygląda tak:


O podbijaniu wielkiego świata marzyłem od dawna, no i stało się. Po tygodniu w Zjednoczonym Królestwie opanowałem podstawowe umiejętności niezbędne tu do przeżycia. Wiem już którymi autobusami dojeżdżać do pracy, gdzie się przesiadać, jak kupić bilet miesięczny w sklepie spożywczym, gdzie jest "Polish Grocery Janosik", i tak dalej.  Zostało mi jeszcze poukładać sobie sprawy rodzinne, tak by za sukces zawodowy nie płacić nieracjonalnie dużej ceny emocjonalnej. Ale w pierwszym tygodniu pracy nie wypada jeszcze iść do szefowej i negocjować urlopu.


Na szczęście jest Skype.