środa, 12 grudnia 2012

Początek zimy

Jakoś tak zauważyłem, że tydzień spędzony na codziennych dojazdach do Krakowa nie pozostawia mi wolnego czasu. Niby jestem w domu, ale mnie nie ma. Zaś projekt, w którym nocuję w hotelu, co prawda pozbawia mnie życia rodzinnego, ale za to daje trochę wolnego czasu. Mogę nie przepadać za nocowaniem poza domem, ale mam za to okazję wyjść i przespacerować się po mieście. Ty m razem trafiła się okazja zobaczenia zimy.

W porcie widać już nastrój świąteczny. Wystrój, światła i choinki zdają się mówić "Boże Narodzenie już tuż, tuż". Chociaż pogoda i nastrój są ewidentnie zimowe, to nie odstrasza to twardych Norwegów od siedzenia w ogródkach restauracyjnych. Na głowę nie leci, więc można siedzieć.


zima w mieście

A choinki tutaj kupuje się prosto z łodzi.
choinki



Nie sądzę, aby norweskie dzieci wierzyły w to, że Święty Mikołaj przyjeżdża do nich na motorowerze, ale w restauracji, do której wybraliśmy się z Fryderykiem, naszym francuskim kolegą, właśnie taka była dekoracja. Jeśli ktoś z Was będzie w Stavanger szukał miejsca na obiad, to polecam Egon. Restauracja Egon jest stylowa i dobrze karmią.

motorower



Po kolacji namówiłem jeszcze Fryderyka na spacer po centrum miasta. Krótki, bo był zbyt cienko ubrany, a głupio by było na Święta przywieźć do domu oprócz zdjęć jeszcze grypę. Centrum Stavanger to głównie port Skagen oraz okolica jeziorka Breiavatnet. Jeziorko w większości już zamarzło, więc na pozostałej wolnej przestrzeni tłoczy się pełno ptaków. Nas jednak skusiło do przyjścia tu nie otwarta toń, lecz obficie oświetlone drzewa. Szybki marsz, parę fotek i wracamy do hotelu.





W drodze powrotnej mijamy jeszcze kawałek Starego Stavanger. Śnieg spowodował to, że zrobiło się jakby jaśniej, więc jest szansa na kolejne zdjęcie białych domów na tle czarnego nieba. W dzień ten widoczek jest raczej bez wyrazu, za to teraz – oceńcie sami. 




Po drodze jeszcze spotkałem dwóch chłopców, którzy postanowili przerobić zwykłe skrzyżowania ulic na rondo, i to bez dopłaty z Unii Europejskiej. Ulepili bałwana na środku skrzyżowania, a samochody przyzwyczajone do bezwzględnego pierwszeństwa pieszych, mijały ich ze stoickim spokojem. Nie były to zbyt ruchliwe ulice, ale zawsze to ulice. Najwyraźniej ludzie tu potrafią mieć dystans do rzeczywistości.

bałwan