sobota, 13 października 2012

Realia życia konsultanta

Nie jestem już niestety nowicjuszem, i w związku z tym Firma postanowiła obdarować mnie prezentem jubileuszowym. Informację o przyznaniu nagrody i jej wybór załatwiliśmy przez Internet. To było łatwe. Dalej jednak proces nieco się skomplikował. Firma jest we Wrocławiu a ja mieszkam w Gliwicach i pracuję głównie odwiedzając naszych klientów. Wręczenie nagrody zorganizowaliśmy więc tak:

1 - Darek odebrał moją paczkę z działu kadr we Wrocławiu w poniedziałek rano
      i przy okazji wspólnej wizyty u klienta w Jeleniej Górze przekazał ją Rafałowi.
2 - Dwa dni później Rafał wracał z Jeleniej Góry do Dąbrowy Górniczej,
      ale przejeżdżał koło Gliwic bardzo późno wieczorem, więc nie chciał już zbaczać
      z trasy do domu. Przekazał więc moją paczkę następnego dnia Markowi,
      przy okazji ich wspólnej wizyty u klienta w Oławie.
3 - Z Markiem spotkałem się po kolejnych dwóch dniach u innego klienta w Krakowie.
      Dostałem wtedy paczkę i już w piątek wieczorem, w domu w Gliwicach, mogłem ją rozpakować.
      Radio jest super, ale na razie mogę je jedynie cmoknąć w obudowę, bo korporacja przysłała mi
      zestaw z wtyczką UK. Z naszymi kontaktami nie funguje.

Pracuję w korporacji, której dział kadr na EMEA znajduje się w Zjednoczonym Królestwie, a więc:

Na szczęście teraz już dodają również przejściówkę ;)



Morał pierwszy: Moja rodzina, która w większości chodzi do pracy od 7 do 15 wciąż się dziwi; "I gdzie Ty się wybierasz skoro masz pracę na miejscu?"

Morał drugi i ostatni: Tak właśnie się buduje poczucie przynależności do grupy. Bez aktywnego wsparcia kolegów nie bylibyśmy w stanie funkcjonować w takim środowisku. To trochę tak jak z pradawną gościnnością. Bez niej niegdysiejszy wędrowiec miał małe szanse przeżycia. Dziękuję Panowie.