niedziela, 27 stycznia 2013

Konsultant pracuje z reguły sam. Jest co prawda zwykle pomiędzy klientami, ale zawsze jest albo obcy, albo w najlepszym razie gościem. Dlatego wytworzyła się pomiedzy nami specyficzna więź koleżenska, która powoduje to, że w potrzebie każdy z nas wie, że może jakoś tam liczyć na innych konsultantów. Nawet jeśli spotykamy się raz na rok, gdzies u klienta, to i tak zawsze jesteśmy kolegami. I tak to trwało przez wiele lat. Firma w której pracujemy wydawała się stabilną i bezpieczną wyspą na stale falującym morzu innych biznesów.

Nastał jednak czas zmian. Pojawiły się nowe możliwości wyjazdów i nowe możliwości biznesowe. Niby ciekawiej jest jechać do Londynu niż do Lądka, ale każdy kij ma dwa końce. Nasza jedyna koleżanka w zespole została zaproszona do przejścia z naszej firmy do jej przyrodniej siostry, a reszta zespołu uświadomiła sobie, że teraz będzie już inaczej.

Skoro Ewa odchodzi, to zwyczajowo trzeba się pożegnać. Na szczęście atmosfera na imprezce była wesoła, bardziej jak na powitaniu a nie pożegnaniu.


Jak widać, prezent się podobał. Zresztą trudno aby nie, skoro sama zainteresowana go sobie wybrała.


Teraz zostało już tylko powiedzieć "Do zobaczenia Ewo na wspólnym projekcie".


Znając Ewę, nie boję się o Nią, nie da się zjeść w kaszy.