poniedziałek, 4 czerwca 2012

Symulator


   Jak przeszkolić ratowników medycznych, studentów i może przypadkowych ludzi w udzielaniu pierwszej pomocy chorym i ofiarom wypadków? Ratowanie życia wiąże się nieodłącznie ze stresem. Wykład jest pewnie niezbędny, ale nie przygotowuje w pełni do pracy.  Jak przeszkolić merytorycznie ratownika i przygotować go do działania w realnym świecie?
   Krok pierwszy to wykłady. Tego nie da się uniknąć. Wiedza merytoryczna jest niezbędna.
   Krok drugi to ćwiczenia komputerowe, przy użyciu programu symulującego możliwe zachowania się organizmu potencjalnych pacjentów.
   Krok trzeci, to ćwiczenia na fizycznym symulatorze człowieka. I tu pojawiają się produkty naszego klienta.

   Symulator pacjenta jest manekinem, który wiernie odwzorowuje zachowanie się organizmu człowieka. Simman może zemdleć, tzn. zamknąć oczy, zwiotczeć, na twarzy wystąpi mu wtedy pot, odgłos tętna osłabnie i spowolni się, oddech spłyci się. Może zasymulować zapaść i wtedy ratownik wykonuje masaż serca i sztuczne oddychanie. Czujniki monitorują siłę i częstotliwość nacisku na klatkę piersiową oraz ilość wtłaczanego do płuc powietrza. Ranny może krwawić z rany na udzie i korpusie, a odgłosy przepływu krwi i powierza są dynamicznie dostosowywane do scenariusza problemów zdrowotnych podawanych przez laptop instruktora.
Uprzedzam, jeśli ktoś nie jest medykiem, to na stanowisku finalnej kontroli technicznej może przeżyć szok.

   Tak zaawansowana produkcja jest realizowana w mieście, które jeszcze 50 lat temu utrzymywało się głównie z rybołówstwa.  Pamiątką po tych czasach jest dzielnica Stare Stavanger, czyli drewniane domy z 19. wieku, które dzięki szacunkowi Norwegów do własnej historii są żywe. 


 

 

Stavanger otrzymało nagrodę UNESCO za wysiłek włożony w zachowanie zabytkowej dzielnicy przy życiu. W jednych mieszkają ludzie, w innych funkcjonują lokale lub usługi. Samo miasto wygląda dostatnio i elegancko. Tym bardziej starówka jest ujmująca.


Stare miasto żyło głównie z rybołówstwa, więc naturalnie leży w bezpośrednim sąsiedztwie portu. Obecnie port Stavanger funkcjonuje jako zaplecze norweskiego przemysłu naftowego. Najczęściej spotykanymi statkami są ogromne, gigantyczne wręcz holowniki.


Tak więc w pracy ciekawie i emocje a po pracy jest co oglądać. Czy ja mam prawo narzekać?