Dojście do Sokoliej Doliny prowadzi przez Bialy Potok. Długie, łagodne i ustronne. Po wczorajszym tłoku w Suchej Beli, mamy przez dwie godziny wrażenie, ze idziemy przez głuszę. Prawie nikogo nie spotykaliśmy, a oprócz naszych własnych rozmów towarzyszył nam tylko szum wody.
Pierwsza drabinka, potem druga, potem następna i tak przez 30 minut bez przerwy:
O ile w swojej dolnej części dolina wydawała się być raczej dzika, to powyżej wodospadu jest taka naprawdę. Wiatrołomy, urwiska i pusto.
A potem to już tylko parogodzinny powrót. Wspinanie się na szczyt dało nam adrenalinowego kopa, ale aby dojść do samochodu i tak trzeba ponownie przekroczyć Honrad i wspiąć się na wysokość Tomasovskego Wychladu. Tu nie ma krótkich tras.
Moja Nokia i Endomondo spisują się nieźle. Co prawda w głębokich wąwozach tracimy sygnał GSM i GPS, ale ogólnie coś tam się zapisuje. Dziwić mogą tylko nagłe przemieszczenia z prędkościami samochodu, lub długie odcinki proste jak strzelił, ale to efekt nagłego odzyskania połączenia i próba rekonstrukcji trasy.