poniedziałek, 6 stycznia 2025

Karmnik dla ptaków

Przed naszym kuchennym oknem rośnie wierzba. W jej pokręconych gałązkach zimą zbierają się ptaki, tak jakby chciały powiedzieć "Wy jecie, a my?" Dlatego powiesiliśmy tam karmnik i teraz śniadania jemy już wspólnie. 

Ku naszemu zaskoczeniu najbardziej widocznym ptakiem w Brzezince jest sikorka bogatka. Jest ich najwięcej i do karmnika przylatują pierwsze. Sikorki potrafią się dzielić jedzeniem z innymi sikorkami, ale tylko z sikorkami. W zeszłym roku było też spora sikorek modraszek, ale tym razem nie spotykamy żadnej z nich. 



W drugiej kolejności na śniadanie przylatują mazurki, dopiero jak sikorki sobie już pojedzą. Zapewne uważają, że lepiej nie wchodzić w oczy nieco większym drapieżnikom.



Przylatują do nas również nieco bardziej eleganccy goście. Myślę, że to rudziki. Te ptaszki pokazują się raczej pojedynczo. Może dlatego, że jest ich znacznie mniej niż pozostałych ptaków i w dodatku są bardziej płochliwe. Rudziki wolą chyba zbierać pokarm z ziemi. To ostatnie niepokoi nas, gdyż chcemy mieć karmik dla ptaków, a nie karmik dla kotów.



Odwiedza nas również sójka. Jak pierwszy raz zobaczyłem ją w krzakach w naszym ogrodzie, to pomyślałem że to jakaś papuga, albo co. Ale tak, to jednak była sójka, która nie wybrała się za morze.



W tym roku odwiedził nas też bardziej egzotyczny gość. Zdumiałem się widząc go na naszej mikrej wierzbie. Raczej łączyłem go z lasem i starodrzewiem. Ale skoro w rozległych terenach podmiejskich brak jest okazałych drzew i dziupli, Pan Dzięcioł musi sobie radzić i w warunkach ogrodowych. Była to szczególnie ekscytująca obserwacja, ponieważ to pierwszy raz widziałem dzięcioła w naszym ogrodzie.



Pan Dzięcioł odwdzięczył się za moje zainteresowanie pokazem lotu na plecach. Może to i mało wygodne dla niego, ale jak się siedzi przodem do drzewa, to jakoś trzeba wystartować, i to do tyłu.


Kliknij na zdjęcie by je powiększyć.

piątek, 3 stycznia 2025

Początek zimy

 Zima w Brzezince zaczęła się dopiero w styczniu. I bardzo dobrze. Troszeczkę poprószyło śniegiem i zrobiło się zimno. Bez czapki to nawet Halinka już nie wychodzi na dwór. Śniegu jest akurat w sam raz. Odśnieżać jeszcze nie trzeba, a już jest ładnie i zimowo.

Brzezinka

Brzezinka

W zimie to jest wygodne dla fotografa, że jak chce fotografować wschód słońca, to może spać do ósmej rano, zrobić pierwsze zdjęcie, zjeść śniadanie i zrobić jeszcze drugie, poranne zdjęcie. W czerwcu już tak łatwo nie będzie.

Brzezinka

Brzezinka

eof

poniedziałek, 7 października 2024

Deszczowy wypad

Halinka przyjęła jednodniowe zlecenie gdzieś prawie na końcu Polski. Trochę to dziwaczne, 10 godzin w samochodzie i 7 godzin w pracy, ale na jej nadgorliwość nie ma rady. Żeby jakoś Ją wesprzeć, podjąłem się roli kierowcy. I w ten sposób, w czasie gdy Ona pracowała w fabryce, ja spacerowałem po Lublinie.

Niestety pogoda mi nie sprzyjała. Siąpił prawie cały czas deszcz, ale emerytowany konsultant jest najwyraźniej przyzwyczajony do włóczenia się po obcych miastach, niezależnie od pogody. 


Rynek Starego Miasta i Brama Krakowska to centralne punkty turystycznego Lublina, tak więc prawie cały swój wolny czas spędziłem kręcąc się wkoło tych miejsc. 
 


Wrocław chlubi się swoimi krasnalami a Lublin ma swoje koziołki. Odnalazłem tylko dwa, ale zapewne jest ich wiele więcej.


Koziołek Onufry został postawiony dla uczczenia trębacza lubelskiego hejnału i dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności byłem we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Nastawiłem f8 i zobaczyłem i koziołka Onufrego i żywego trębacza hejnału lubelskiego.



Lublin był kiedyś drugim miastem pierwszej Rzeczpospolitej. To tu podpisano traktat o Unii Obojga Narodów. I między innymi dlatego wkład ziemi lubelskiej w kulturę Polski jest znaczący. Wybitnych Polaków uhonorowano na fasadzie kamienicy.


Sztukmistrz z Lublina


Spacer po Starym Mieście można urozmaicić sobie wchodzeniem na wieże, co zresztą zwykle staram się robić w każdym odwiedzanym mieście. Zyskuję w ten sposób i widoki i kondycję.



Drugim etapem zwiedzania było odszukania zamku lubelskiego. Wygląda on na zamek albo pałac, ale w obecnej formie to było tylko więzienie. Najpierw carskie, później drugiej Rzeczpospolitej a na koniec NKWD. Dopiero w czasach późniejszego PRL-u przypomniano sobie, że przed potopem szwedzkim był tu zamek królewski. Ale pomimo jego mrocznej historii trzeba było to miejsce i tak odwiedzić.

Najpierw spacer od rynku renesansową ulica Grodzką, do bramy Grodzkiej i w końcu widok na zamek. Jak na funkcję tego obiektu to carscy architekci się postarali.




O pierwotnej funkcji tego miejsca świadczą dwa topory nad bramą główną, i chyba jedyną. Penitencjariusze nie mogli mieć złudzenia, co ich czeka w przypadku nieposłuszeństwa. 


Obecnie zamek jest chyba jedną z najważniejszych atrakcji turystycznych. Na półkolistym majdanie przed zamkiem parkują autobusy, na dziedzińcu spotkałem kilka wycieczek szkolnych, więc mimo pogody ruch był spory. 


Jedyną autentyczną pozostałością po pierwotnym zamku królewskim jest ta wieża. Cała reszta została dobudowana później. Więc kupiłem bilet i wdrapałem się na górę.




A gdy przyszła pora wracać pod fabrykę, po Halinkę, to została mi ostatnie zadanie do wykonania; odszukanie samochodu zaparkowanego gdzieś na pierwszym wolnym miejscu w centrum. Na szczęście było to na ulicy Zamojskiej, a tą nazwę to już łatwo było mi zapamiętać.


EOF

środa, 18 września 2024

Nowe rozdanie

Lubię się uczyć ale wyzwania związane z eB2 są definitywnie już za mną. Postanowiłem zatem znaleźć sobie coś nowego. Padło na radioamatorstwo, czyli ham radio

Używanie urządzeń nadawczych wymaga zdania egzaminu i uzyskania pozwolenia z Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Więc uczyłem się do tego egzaminu przez kilka tygodni i w końcu pojechałem do Wrocławia go zdawać. Niestety przypadło to na feralny czas powodzi. Trochę mi mina zrzedła, gdy dotarłem na miejsce, a tam:


Pomimo początkowych trudności dostałem się jednak do środka i ZDAŁEM. Uf, co za ulga. Niby łatwo zdać, ale i tak przez ostatnie tygodnie żyłem w jakimś takim napięciu. 

Pozostało mi tylko uczcić to małe zwycięstwo spacerem po Wrocławiu. Tak, po tym samym Wrocławiu, w którym tyle razy walczyłem w barwach QAD i DSR. Dla mnie to miasto kojarzy się z potyczkami i zwycięstwami.


Jeszcze tylko wspinaczka na wieżę kościelną, by potwierdzić swoja kondycję i marsz nad rzekę. 



Wszyscy boją się powodzi ale Odra we wtorek jeszcze nie zaatakowała. Widać co prawda podniesiony poziom wody, niesione przez nią gałęzie, ale do korony wałów pozostaje ciągle jakieś cztery metry. I tak jak zawsze, jedni szykują worki z piaskiem, a inni przyszli nad rzekę popatrzeć na, może groźny, ale ładny widoczek.


Jeszcze tylko spacer przez Ostrów Tumski i na dworzec.



A na dworcu i później w pociągu okazało się, że z powodu powodzi w Brzegu mamy trzy godziny opóźnienia. Ale ZDAŁEM i żadne dodatkowe utrudnienia nie były w stanie popsuć mi nastroju.


czwartek, 29 sierpnia 2024

Pożegnanie z IAC

No i nadszedł ten moment. Pojechałem ostatni raz do fabryki na Północnej, oddałem telefon i laptopa i dostałem świadectwo pracy. Koledzy z IT pożegnali się że mną w typowy dla IT introwertyczny sposób, ale ku mojemu zaskoczeniu, koleżanki zza ściany okazały się bardziej miłe i życzliwe.  Na pytanie o to co zamierzam teraz robić odpowiedziałem "turystyka" więc Monika zarekomendowała mi żółty szlak na Pradziada. I miała rację!

Parking w Karlovej Studence płatny jest tylko gotówką w koronach, 130. Karlova Studenka to klimatyczne uzdrowisko, jeszcze z czasów Franciszka-Józefa. Można je pozwiedzać. Nie ma tam niczego ze współczesnej tandety.



A sam wąwóz Bilej Opavy koniecznie należy przejść żółtym szlakiem.






 

W górnej części dolinki można albo pozostać na żółtym szlaku i dojść do przystanku autobusowego, albo trzymać się niebieskiego i dojść do schroniska U Barborki



Dzięki Moniko, rekomendacja była trafiona :-)