W ten wtorek wybraliśmy się, z Arturem i Januszem, na spacer po Starym Mieście. Początkowo mieliśmy tylko porozglądać się po znamienitych zabytkach i zakończyć spacer w jakiejś restauracji, nad szklanką wina. Spacer był miły, ale rześka, jesienna pogoda spowodowała to, że nasze plany zaczęły pomału dryfować od wina w kierunku jakiejś wódeczki.
Plany planami, wódeczka wódeczką, a my w końcu wylądowaliśmy w kościele Piotra i Pawła, na koncercie smyczkowym. Zupełnie przypadkowo wypatrzyłem plakat zachęcający do wysłuchania koncertu, a że jestem audiofilem neofitą, koniecznie chciałem się przekonać, jak muzyka brzmi naprawdę, tzn. na żywo.
Wnioski są dwa:
- Odtwarzacz CD w domu nawet się nie umywa.
- Już nigdy nie wyjdę na spacer bez aparatu.