Spacerowanie po okolicy gdy pada deszcz nie jest przyjemne, a jeszcze robienie wtedy zdjęć jest wręcz niezdrowe dla aparatu. Dlatego zajrzałem do kościoła.
Środkowa część katedry jest ewidentnie romańska. Nic dziwnego, skoro zbudowano ją już w 1125 roku. W epoce Wikingów Brytyjczycy drżeli przed ich najazdami, więc jakieś 100 lat po ich pokonaniu umocniali tu swoje panowanie, przysyłając biskupa Reinalda of Winchester, aby dbał o pobożność i podatki od wnuków Wikingów.
Czasy były niespokojne i biedne, więc budowano raczej solidnie i z materiałów miejscowych. Kamienia szlifowanego używano tylko na kluczowe elementy. Mimo pewnych oszczędności wykonawczych, to jedyna katedra w Norwegii, która przetrwała od czasów średniowiecza w niezmienionej formie i nadal jest użytkowana.
Po pożarze w 1272 odbudowano ją, dodając już gotyckie prezbiterium i wejście.
Troche to dziwnie wygląda, na jednej ścianie mamy odrzwia romańskie, a 20 metrów dalej - gotyckie. Ale widać tak już wychodzi, jak buduje się coś na raty.
To chyba nie jedyny taki przypadek. W Pizie również grzebali się za długo z kościołem św. Katarzyny i gdy zaledwie skończyli parter, to zmienił się obowiązujący styl. Zatem resztę dobudowali już po nowemu.