Nareszcie zobaczyłem sławne angielskie wrzosowiska. W wielu książkach o nich czytałem ale nigdy tak naprawdę nie poczułem tego co Anglicy w tych wrzosowiskach widzą. Nawet Sherlock Holmes tropił psa Baskervillów na wrzosowiskach. A wczoraj, dzięki wycieczce do parku krajobrazowego Cannock Chase, zobaczyłem je na własne oczy.
Wrzosowiska to pustkowia, nieużytki rolne. Licha gleba, nie warta uprawy. Tu naprawdę można się było przestraszyć wielkiego i agresywnego psa.
Na szczęście dla mnie, tym razem nie było tu prawie nikogo, a napotykane z rzadka psy były przyjazne.
A ja powoli, w słoneczku, przedeptałem sobie taką drogą 17 kilometrów.
To był napradę relaksujący weekend. Cannock Chase to kolejne miejsce, do którego planuję jeszcze wrócić.