Pierwsza słoneczna niedziela w Goteborgu! Hura! Pojechałem więc nad morze. Co prawda Goteborg w zasadzie leży nad morzem, ale trochę tak jak Szczecin, a więc trochę mu jednak brakuje.
Nadmorskie dzielnice Goteborga, to zupełnie inna bajka. Cała okolica wygląda trochę jak kurort. Tyle, że można tu dojechać z centrum miasta tramwajem.
Gdzie tylko brzeg na to pozwala, wszędzie są małe lub wielkie przystanie jachtowe. Teraz w kwietniu, sezon się jeszcze nie zaczął, ale i tak było tu sporo ludzi, którzy pewnie podobnie jak ja, starali się złapać pierwsze wiosenne słońce.
Okazuje się, że na wyspach archipelagu mieszka naprawdę sporo ludzi, i dlatego bilet tramwajowy upoważnia do przesiąścia się na prom i popłynięcia dalej, do domu.
Ląd nie od razu się tak całkiem kończy i trochę się siłuje z morzem, kto ma tu dominować. Dlatego promy trochę się muszą poprzeciskać pomiędzy skałami, zanim wypłyną na otwarte wody. Ale taki właśnie jest szkier.
A pomiędzy promami spacerowicze trochę się włóczą, na jachtach lub kajakach.
Ja jednak dalej już nie mogłem. Pozostało mi tylko porozglądać się po nabrzeżnych skałkach i odtrąbić powrót do hotelu.
Dwie godziny na słońcu i świeżym powietrzu naprawdę sprawiają cuda. Wróciłem zmęczony, ale jakoś taki pełny energii. Gorąco Was zachęcam do łapania pierwszych słonecznych dni na zewnątrz.