Mija właśnie czwarty miesiąc mojej pracy w Zjednoczonym Królestwie. To już jedna trzecia roku, więc nachodza mnie refleksje i zastanawiam się gdzie tym razem zajechałem. Na pewno nie żałuję tej decyzji. Była ryzykowna, ale gdybym jej nie podjął, to bym sie chyba udusił. A tak to mogę powtórzyć za jednym z naszych polityków: "Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze".
Wyobrażałem sobie, że będzie tak:
a uwzgledniając całokształt, sprawy zawodowe i rodzinne, wychodzi jakoś tak:
... ale może oczekiwałem za dużo?
Uruchomilismy system w pierwszej fabryce i odbyło się to prawie bezboleśnie. Przynajmniej dla fabryki. Praca w zespole IT, który paroma osobami zapewnia wsparcie 7/24 on-site, ma swoje niedogodności, ale teraz już chyba wracamy do normalego trybu życia.
Pewnie i nastrój mi się poprawi ;)
Skoro i tak już muszę tyle jeździć, to się trochę porozglądam. Gdyby nie fotografia, nie zauważyłbym wielu atrakcyjnych rzeczy.
sobota, 26 września 2015
niedziela, 13 września 2015
Już po urlopie
Pierwsze dni w pracy po urlopie są w pracy zawsze ciężkie. Zwłaszcza jeśli oznaczają nie tylko powrót do codzienności zawodowej ale i emigracynjej. Tydzień w domu upłynął mi bardzo szybko, na spotkaniach z z rodziną. Rodzice, dzieci, wnuki, i moja gorączkowa potrzeba zachowania tych chwil na poźniej;
Starałem się najeść emocjonalnie na zapas, ale to chyba nie jest możliwe. Może jednak lepiej w takich sytuacjach odkładać aparat na bok i bardziej żyć chwilą i w niej uczestniczyć. Aparat zawsze jednak trochę oddziela o wydarzeń i sprowadza mnie nieco do roli obserwatora.
Ale mając taaaki backstage ...
... to chyba się nie da nie fotografować.
A w moj "wielki świat", w czasie dojazdu do pracy, wyglada mniej więcej tak:
Subskrybuj:
Posty (Atom)