Mama tego dzieciaka nie obawiała się jakoś, że może ono spaść lub wybić
sobie zęby o taką straszną rurę. A w sumie to bardzo wychowawcze
przyprowadzić dzieciaka na taki industrialny plac zabaw. Niech maleństwo
wie, jak tatuś pompuje dla nas ropę.
U nas to pewnie bez kasku i podpisania deklaracji o przeszkoleniu nie wpuszczaliby na taki teren. Na szczęście oprócz zaworów, świdrów i rur, na placu zabaw są też piłki i trampolina. Można pobawić się jakoś bez narażania na jakieś poważne potłuczenie.
Ogólnie mówiąc, scenka ta wyglądała dość idyllicznie, ale ile można patrzeć się z boku jak żyją inni. Trzeba było się pozbierać i pomaszerować z aparatem gdzieś dalej, gdzie nie będę peszył innych.