Nie wiadomo kiedy zrobił się maj, a w maju jak w garcu, trochę zimy trochę lata. No i niestety straciłem czujność. Jeszcze wczoraj, wracając z miasta do domu, podziwiałem gęste, czerwone maki rosnące na poboczu naszej drogi. Chciałem je sfotografować, bo wyglądały bajecznie, prawie jak w Krainie Oz. Odłożyłem jednak to do jutra, ponieważ wieczorem światło było z niekorzystnej strony. Jeszcze wczoraj słyszałem traktor jeżdżący powoli po naszej ulicy, ale nie skojarzyłem tego co on robił. A dzisiaj wstałem o szóstej rano, aby sfotografować nasze maki w promieniach niskiego i złotego słońca, świecącego wzdłuż ulicy. Dopiero wtedy skojarzyłem, że ten traktor to miejska kosiarka.
Musiałem obejść się smakiem. Pamiętaj, nigdy nie trać nadarzającej się okazji!