Tuż za miedzą Goteborga jest mnóstwo
wysp i wysepek, które oddzielają miasto i rzekę od otwartego morza. Wysepki te
najpierw były zamieszkane z powodu braku ziemi uprawnej, a obecnie są
zamieszkane z wyboru. Po obejrzeniu regat, wsiedliśmy z JJ na prom i popłynęli
aby obejrzeć te najbliższe i najwieksze.
Krótki rejs promem,
którybył dla mnie przygodą, dla wyspiarzy był jak dojazd tramwajem do domu. Na
dziobie promu pozostawiali rowery, wózki dziecinne, wózki z zakupami, a sami
szli w głąb statku, do sali z ławkami dla podróżnych. Na wyspach mieszka około
3000 ludzi, ale sporo z nich zna się przynajmniej z widzenia, więc atmosfera na
promie była trochę rodzinna.
O podejściu wyspiarzy
do życia wiele mówi to zdarzenie: Szliśmy z JJ dróżką przez las i
najwyraźniej zgubiliśmy się. Na szczęście z naprzeciwka szła jakaś pani w
średnim wieku, z doma nastoletnimi dziewczynami. Odwarzyłem się ją zaczepić i
spytać o drogę do przystani promowej, z której chcieliśmy się przedostać na
następną wyspę. Pani potrwierdziła, że idziemy w złym kierunku i zaproponowała
byśmy wracali razem z nimi. W pewnej chwili, na skrzyżowaniu ścieżek, odprawiła
obie dziewczyny w stronę plaży, na którą szły, a nam zapowiedziała, że
odprowadzi nas jeszcze kawałek dalej, żebyśmy po drodze znowu nie
zabłądzili.
Widać uznała, że
jeśli dwóch facetów zabłądziło na tak małej wyspie, to muszą być szczególnie
nieporadni. Ale z drugiej strony ... czy w mieście często wam się zdarza, że
jakaś babka wychodzi z incjatywa przeprowadzenia obcych facetów przez las, żeby
się nie zgubili?
Gdy spytałem się jej,
o uciążliwości życia na wyspie i codziennych dojazdów promem, odpowiedziała mi:
"To kwestia
wyboru stylu życia. Tu wszystko dzieje się wolniej. Jak wracam z pracy i
wsiadam na prom, to już czuję się jak w domu. Kiedy moja córka była nastolatką,
to nienawidziła wyspy. Koleżanki miała w mieście i czasem nie miała już jak
wrócić do domu z dłuższej imprezy, ale teraz, gdy skończyła już szkołę, wróciła
na wyspę z przyjemnością."
Tutaj rzeczywiście
żyje się wolniej. Może również dlatego, że na wyspach nie ma samochodów.
Jedynymi środkami komunijacji są buty, rowery, motorowery cieżarowe i meleksy.
No i co kawałek jest rezerwat
przyrody, ostoja dzikiego ptactwa lub przynajmniej kamieniste i malownicze pastwiska.
Dla turysty to bezwzględnie piękne miejsce, ale jak tu się żyje w czasie
szwedzkiej zimy?
No tak, ja przecież jestem z miasta.