środa, 7 marca 2012

Uszczelki, przewody i tłumiki drgań

   Tym razem trafiłem do fabryki produkującej uszczelki do samochodów. Takie małe jak o-ringi i takie duże, na których osadza się okna. Jeśli w komorze silnika widzicie rury do chłodnicy lub klimatyzacji oraz metalowo-gumowe mocowanie silnika, to one też mogą pochodzić właśnie stąd. Produkcja niby prosta; uformować, zawulkanizować i gotowe, ale w rzeczywistości nic nie jest tak proste na jakie wygląda na pierwszy rzut oka. A audyt klienta i tak trzeba zaliczyć.
   Szkolenie do szesnastej, a potem na miasto. Chociaż pogoda nie zachęca specjalnie do spacerów, nie mogę takiej okazji odpuścić.

   Nie tylko Bydgoszcz ma swojego akrobatę na linie. Częstochowa ma też się czym pochwalić. Szkoda tylko, że ta architektura w tle jest taka przeraźliwie banalna. Swoją drogą nie mogę pojąć jak ta rzeźba się utrzymuje na linie i nie spada!

   Za to na reprezentacyjnej alei roi się od pomników i fontann. Pierwszą z nich jest Halina, to się powinno spodobać mojej żonie. W Częstochowie żyła poetka Halina Poświatowska, http://poswiatowska.org. Gdyby nie Jej pomnik, nigdy bym nie wiedział, że miała kota. Znając siebie, mogę przyjąć, że swoje wiersze recytowała najpierw kotu, a dopiero później ludziom.


   Kim zaś była Dziewczynka z gołębiami to nie wiem. Może jest Ona jedynie symbolem radości życia i spontaniczności, której zazdrościmy dzieciom, ale na którą sobie raczej nie pozwalamy. W lecie rzeźbie tej życia dodaje otaczająca ją fontanna, ale dzisiaj, przy -8 wody nie uświadczysz.


   W końcu doczłapałem prawie do celu, a tu rozczarowanie! Patrząc w tył widzę Aleję NMP i nie chodzi mi o to, że wygląda prawie jak Pola Elizejskie. Chociaż "prawie" robi różnicę. Dzisiaj jest pełnia i jakąś godzinę temu księżyc musiał świecić nisko, dokładnie w osi Alei! Niestety przegapiłem ten moment i teraz choć nadal jest nisko, to już zupełnie poza kadrem. Następna taka okazja będzie za kolejne 28 dni, około godziny 18., o ile wtedy również będzie bezchmurne niebo. Zdecydowanie na tym zdjęciu brakuje księżyca!

   W końcu widzę cel mojej wycieczki. Niestety jestem już tak zmarznięty i zniechęcony przegapieniem księżyca, że daję za wygraną. Powrót do hotelu to i tak około 4 kilometry, więc mam swój wieczorny spacer zaliczony z nawiązką. A poza tym w filmie Potop to te mury były jakieś wyższe.