W Łabędach Kłodnica wpada do jeziora Rzeczyce i w ten sposób zasila kanał Gliwicki. Po minięciu jeziora Pławniowice i przepłynięciu pod autostradą A4 oddziela się od kanału i płynie dalej znowu jako rzeka. Miejsce to nie jest jakoś szczególnie urokliwe, ale jest blisko aglomeracji i wędkarzom najwyraźniej pasuje.
Powtórne narodziny rzeki odbywają się na przepuście i w maleńkiej, lokalnej elektrowni.
W tym miejscu też dawny Kanał Kłodnicki wychodził z obecnego śladu Kanału Gliwickiego, i przez większość drogi do Odry, wszystkie trzy trasy biegną mniej lub bardziej równolegle. Niestety na tym odcinku dawny Kanał Kłodnicki jest tylko suchym rowem, zarośniętym krzakami i starymi drzewami. Jedyne co można w tym miejscu zobaczyć, to pola założone na miejscu dawnych polderów.
Dalszy bieg Kłodnicy śledziliśmy już za Rudzińcem. W tym miejscu nie przypomina już tego co widać w Gliwicach. Jest to dzika rzeka, w której widać dzikie ptactwo, a skoro są tam też kormorany, to muszą być i ryby.
W trzecim etapie naszej niedzielnej wycieczki odbiliśmy od szosy gdzieś przy pierwszych zabudowaniach Blachowni. Naszą intencją było tu odszukanie kolejnych śladów po Kanale Kłodnickim. Według mapy powinno się tu zachować coś więcej niż suchy jak pieprz rów. I faktycznie, zbyt dużo wody tu jeszcze nie było widać, ale ślady były znacznie bardziej wyraźne.
Naprawdę spotkaliśmy się z dziką przyrodą. Słyszeliśmy donośny śpiew ptaków, głośne kumkanie żab, tropy racic w brodzie, widzieliśmy uciekającą sarnę. No i z powodu wiosny, nie było tu jeszcze komarów. I to wszystko zaledwie parę kilometrów od Kędzierzyna.
Szukaliśmy Kanału Kłodnickiego, ale w pewnym momencie jakiś szum odciągnął Darka od naszego głównego zadania, i w ten sposób odkryliśmy, że Kłodnica jest tuż obok. Wyraźnie niżej, ale zaledwie 200 metrów w bok.
Kolejnym przystankiem nad kanałem była Śluza Numer 6. Niestety jako społeczeństwo nie potrafimy uszanować naszego dziedzictwa. Pozostałości śluzy były tak zarzucone śmieciami i zdewastowane, że nie zdecydowałem się na zrobienie żadnego zdjęcia. Zamiast tego siedliśmy nad rzeką i zjedli posiłek.
Za Blachownią Kłodnica stała się głębsza, węższa i spokojniejsza. Płynęła sobie przez wieś a potem zniknęła pod Kanałem Gliwickim.
Tak pod kanałem. Nie połączyła się, lecz zanurkowała w syfonie pojawiła się po drugiej stronie.
W tym momencie musieliśmy wybrać, czy podążać za rzeką Kłodnicą, czy za Kanałem Kłodnickim. Wybraliśmy kanał i poszukiwania najlepiej zachowanej śluzy. Dla ułatwienia, śluza ta znajduje się w miejscowości Kłodnica.
Nie za wiele zostało z tej inwestycji. Ciekawe, czy uda się kiedyś zmienić nasze podejście do zabytków techniki i odrestaurować ich najlepiej zachowane fragmenty.
Dalsze tropienie rzeki Kłodnicy i pozostałości Kanału Kłodnickiego będzie kontynuowane w kolejnych wyprawach.