Przede wszystkim należało zająć dobrą pozycję;
Niestety pomimo wykupienia biletu, musiałem zadowolić się miejscem z widowni;
Na szczęście na ziemi też było co oglądać;
Na pokazach lotniczych wszystko dzieje się bardzo szybko i łatwo przeoczyć jakieś wydarzenie;
Następną prezentacją był belgijski F16. Nie wiem dlaczego belgijski na pokazach RAF, no ale może po to by zademonstrować współpracę w ramach NATO;
I w końcu nadeszła pora na pokaz brytyjskich samolotów z czasów Pierwszej Wojny Światowej, to znaczy z czasów w których brytyjskie samoloty jeszcze nie ustępowały technicznie niemieckim;
W okresie międzywojennym lotnictwo było używane do dyscyplinowania poddanych w Imperium. Wysłanie jednego samolotu zwiadowczego lub bojowego przeciwko Zulusom lub Beduinom, było znacznie tańsze od wysyłania oddziałów piechoty. Potężny silnik i wielkie śmigło dawały ogromną przewagę szybkości;
Czas na polski akcent. Kolejno oglądaliśmy Huricany, Spitfirery i Miga 29. W samolotach pierwszych dwóch typów polscy lotnicy ginęli w czasie Bitwy o Anglię a w trzecim - obecnie strzeżemy naszych granic w ramach wspólnych operacji NATO;
Potem kolejny brytyjski bombowiec, który był nowoczesny aż do roku 39.
No i na koniec Red Arrows. Żaden pokaz nie może odbyć się bez Red Arrows;
Uzysk fotograficzny taki sobie. Okazuje się, że fotografowanie samolotów w powietrzu jest znacznie trudniejsze niż to sobie wyobrażałem. Po kupieniu teleobiektywu stałem się posiadaczem teleobiektywu a nie fotografem lotniczym. Może lepiej mi pójdzie na Fairford Airshow.
Więcej materiałów z pokazów w Cosford jest dostepne na youtube pod hasłem "Airshow Cosford 2018".