Jakiś czas temu czytałem artykuł o dziewczynie, która w ramach wymiany studenckiej wyjechała na rok do Holandii. Opowiadała jak to pod koniec września musiała spakować do walizki ubrania na długi wyjazd. Wiedziała, że przed Bożym Narodzeniem nie wróci do domu, więc w walizce musiało się znaleźć wszystko, czego będzie potrzebowała przez trzy miesiące. To nie mogło być łatwe, zwłaszcza dla dziewczyny, która przecież musi zawsze świetnie wyglądać. Ale udało się. Po powrocie do domu, powyrzucała prawie wszystkie pozostawione w domu ubrania. "Jeśli przez trzy miesiące mogłam żyć bez nich, to widać są mi niepotrzebne".
Podobne wyzwanie stanęło teraz przede mną. Najpierw zrobiłem przesiew na półkach w szafie, potem przyszła kolej na buty. Całkiem sporo się tego nazbierało. Niestety, mieszkając w dużym domu, zawsze zwycięża pokusa, żeby wszystko upychać bez końca, to tam, to tu. Od razu wyrzucić szkoda, bo przecież to jeszcze można nosić. Tyle, że się nie nosi.
No cóż, podzieliłem w głowie rzeczy na: te do walizki i na te ... z powrotem do szafy. Najwyraźniej nie potrafię wyciągnąć tak radykalnych wniosków z opowiadania tej dziewczyny. Z butami był podobnie.
Skoro i tak już muszę tyle jeździć, to się trochę porozglądam. Gdyby nie fotografia, nie zauważyłbym wielu atrakcyjnych rzeczy.
czwartek, 16 kwietnia 2015
niedziela, 12 kwietnia 2015
Santok
Po raz pierwszy, podczas mojej wizyty w Gorzowie, świeciło słońce. Projekt zbliża się już do końca i nareszcie doczekałem się prawdziwego wiosennego słońca. Kolega namawiał mnie do zobaczenia ujście Noteci do Warty i prawdę mówiąc, długo nie musiał mnie namawiać. W prawdzie po pracy zostało mi jeszcze pięć godzin jazdy do domu, ale czy pięć, czy sześć, to już niewielka różnica. A taka okazja może się już nie powtórzyć.
Noteć płynie ze wschodu na zachód wzdłuż moreny, więc chcąc nie chcąc płynie prawie prosto jak strzelił. Odra za to meandruje jak chce.
Pomimo, że w tym roku nie było śnieżnej zimy, więc i wiosennych roztopów, ale otoczenie rzek wygląda bardzo swojsko. Jeśli tylko ktoś lubi dziką przyrodę albo kajaki, to to miejsce wydaje się wręcz idealne na daczę, na wakacje lub przynajmniej częste weekendowe wypady.
A ja, no cóż. Jak zwykle, pospacerowałem trochę, porozglądałem się, pstryknąłem parę zdjęć i w drogę. Jeśli chcę dzisiaj wrócić z pracy przed końcem drugiej zmiany, to muszę wyprostować prawą nogę. Ale bez przesady, w końcu mam motywację.
Noteć płynie ze wschodu na zachód wzdłuż moreny, więc chcąc nie chcąc płynie prawie prosto jak strzelił. Odra za to meandruje jak chce.
Pomimo, że w tym roku nie było śnieżnej zimy, więc i wiosennych roztopów, ale otoczenie rzek wygląda bardzo swojsko. Jeśli tylko ktoś lubi dziką przyrodę albo kajaki, to to miejsce wydaje się wręcz idealne na daczę, na wakacje lub przynajmniej częste weekendowe wypady.
A ja, no cóż. Jak zwykle, pospacerowałem trochę, porozglądałem się, pstryknąłem parę zdjęć i w drogę. Jeśli chcę dzisiaj wrócić z pracy przed końcem drugiej zmiany, to muszę wyprostować prawą nogę. Ale bez przesady, w końcu mam motywację.
Subskrybuj:
Posty (Atom)