Już raz ratowaliśmy całą Europę pod Wiedniem, a teraz pod Warszawą!
Plany były piękne, a wyszło jak zawsze.
Dla naszego klienta 11 listopada nie jest dniem świątecznym. Co gorsza, jest to dzień testów CRP, więc o negocjacjach późniejszego dojazdu nie było raczej mowy. W końcu chcemy być profesjonalistami, nawet jeśli tego nikt specjalnie nie docenia.
W Warszawie narodowo-patriotyczne rozróby; ranni policjanci, coś podpalone a co innego zdemolowane. Niby to święto narodowe, ale jakoś nie jestem już dumny. Jakoś ten nasz patriotyzm się wyrodził, podobnie jak cała klasa polityczna.
A w Stavanger o 16-tej już ciemno i pada. Skoro jednak to może być już moja ostatnia wizyta w tym projekcie, to przecież muszę się z tym miejscem jakoś pożegnać.
Przeszedłem się po zaułkach Gamle Stavanger i pożegnałem się ze starymi znajomymi. Z domkiem przed którym rok temu fotografowałem Halę, z uliczkami, których zdjęcia wiszą w naszym salonie,
Pewnie wyglądałem nieco dziwnie wędrując nocą po pustych uliczkach, w deszczu z aparatem, ale jeśli nawet ktoś z przechodniów robił jakieś uwagi, to i tak ich nie rozumiałem bo to po norwesku.
Fontanna w jeziorku w centrum miasta już została wyłączona na zimę, więc tego zmaszczonego zdjęcia już nie poprawię, ale za to łabędź przyszedł się pożegnać.
Ciekawe z jakiego miejsca będę zbierał zdjęcia w następnym projekcie.