Jak przeszkolić
ratowników medycznych, studentów i może przypadkowych ludzi w udzielaniu
pierwszej pomocy chorym i ofiarom wypadków? Ratowanie życia wiąże się nieodłącznie
ze stresem. Wykład jest pewnie niezbędny, ale nie przygotowuje w pełni do pracy.
Jak przeszkolić merytorycznie ratownika i
przygotować go do działania w realnym świecie?
Krok pierwszy to
wykłady. Tego nie da się uniknąć. Wiedza merytoryczna jest niezbędna.
Krok drugi to
ćwiczenia komputerowe, przy użyciu programu symulującego możliwe zachowania się
organizmu potencjalnych pacjentów.
Krok trzeci, to
ćwiczenia na fizycznym symulatorze człowieka. I tu pojawiają się produkty
naszego klienta.
Symulator
pacjenta jest manekinem, który wiernie odwzorowuje zachowanie się organizmu człowieka.
Simman może zemdleć, tzn. zamknąć oczy, zwiotczeć, na twarzy wystąpi mu wtedy
pot, odgłos tętna osłabnie i spowolni się, oddech spłyci się. Może zasymulować
zapaść i wtedy ratownik wykonuje masaż serca i sztuczne oddychanie. Czujniki
monitorują siłę i częstotliwość nacisku na klatkę piersiową oraz ilość
wtłaczanego do płuc powietrza. Ranny może krwawić z rany na udzie i korpusie, a
odgłosy przepływu krwi i powierza są dynamicznie dostosowywane do scenariusza
problemów zdrowotnych podawanych przez laptop instruktora.
Uprzedzam, jeśli
ktoś nie jest medykiem, to na stanowisku finalnej kontroli technicznej może
przeżyć szok.
Tak zaawansowana
produkcja jest realizowana w mieście, które jeszcze 50 lat temu utrzymywało się
głównie z rybołówstwa. Pamiątką po tych
czasach jest dzielnica Stare Stavanger,
czyli drewniane domy z 19. wieku, które dzięki szacunkowi Norwegów do własnej
historii są żywe.